Humani
Pracownia Psychoterapii i Rozwoju Osobistego

Czy między nami jest chemia?

Jako rodzice mamy do wykonania bardzo ważne zadanie: stworzyć z dziećmi taką relację, która będzie dla nich bazą na całe życie. Będzie pierwowzorem późniejszych dobrych, bliskich związków z ludźmi oraz umożliwi nabycie zdolności do regulowania emocji. Kształtowanie tej relacji to proces, który toczy się powoli, niepostrzeżenie podczas codziennych czynności i wydarzeń. Możemy nie być świadomi jego istnienia oraz nie korzystać z takich pojęć jak np.: regulacja afektywna, styl przywiązania, mentalizacja, a proces ten i tak zachodzi. Budowanie relacji między dzieckiem a rodzicem odbywa się na poziomie psychologicznym oraz biochemicznym. I o tej biochemii przywiązania chcemy napisać kilka słów zainspirowani badaniami nad więzią i ciekawym dokumentem Netflixa (Niemowlęta).

Oksytocyna

  Badania nad tym neuroprzekaźnikiem mają długą, ok. 100-letnią historię. Przez lata odkryto jej rolę w wielu procesach mózgowych. Jej poziom rośnie w trakcie ciąży, porodu i karmienia piersią. Wnioskowano zatem, że musi mieć związek z akcją porodową i rozwojem dziecka. Natomiast na przełomie XX i XXI wieku zajęto się dokładniej rolą oksytocyny w tworzeniu więzi między matką i dzieckiem. Jedną z badaczek zajmujących się oksytocyną jest Ruth Feldman, dyrektor Centrum Rozwojowej Neuronauki Społecznej w Izraelu. [Interdisciplinary Center (IDC) Herzliya]. W 2001 Feldman, badając kontakt między mamami i ich dziećmi odkryła, że im częściej oboje się dotykają, tym poziom oksytocyny jest wyższy, co z kolei zwiększa zaangażowanie matki w relację oraz daje jej natychmiastowe poczucie satysfakcji. Dla mózgu jest to pokarm relacyjny, jak pyszna kolacja po ciężkim dniu pracy. Im wyższy poziom oksytocyny tym więź z dzieckiem staje się silniejsza.

Następnie Feldman zwróciła uwagę na ojców. Dowiodła, że po porodzie poziom oksytocyny wzrasta również u nich. Im więcej ojcowie zajmują się dzieckiem, tym wyższy poziom tego neuroprzekaźnika. Wyniki pokazują, że kluczowe dla wzrostu poziomu oksytocyny jest fizyczne i emocjonalne zaangażowanie w kontakt z dzieckiem podczas karmienia, przewijania, kąpania, bujania, czyli codziennych, zwykłych czynności. Zwrotnie oksytocyna zwiększa jeszcze poczucie zaangażowania w relację i stanowi bazę tworzącej się miłości do dziecka. Ojcostwo, podobnie jak macierzyństwo, to proces silnie uwarunkowany biologicznie, niosący ze sobą daleko idące zmiany w mózgu.

Charakterystycznym elementem relacji z dzieckiem jest troska o nie. W efekcie tej troski, jako rodzice, martwimy się o dzieci. Dalsze badania Feldman pokazały ciekawą zależność pomiędzy tym stanem emocjonalnym a porodem i ujawniły różnice między płciami. W trakcie porodu w mózgu kobiety uaktywnia się ciało migdałowate podnosząc poziom czujności i martwienia się o dziecko. Stan aktywności tej części mózgu w odniesieniu do potomstwa utrzymuje się do końca życia kobiety, niezależnie od wieku dzieci. Przekłada się to np. na szczególne wyczulenie matek na płacz dziecka, ich nocną czujność i wyższy poziom energii mimo zmęczenia opieką. Natomiast u mężczyzny proces ten zachodzi w inny sposób i poziom pobudzenia ciała migdałowatego w relacji z dziećmi osiąga ok. 1⁄4 wartości pobudzenia tej części mózgu u kobiety. Stąd mężczyznom łatwiej zachować spokój kiedy dziecko np. płacze.

  Kolejna porcja ciekawych informacji pochodzi z 2010 roku. Pod lupę wzięto tym razem pary homoseksualnych mężczyzn, żyjących w trwałych związkach i mających dzieci dzięki surogacji oraz wychowujących je od pierwszych dni życia. Wykazano, że poziom oksytocyny w ich mózgach, po rozpoczęciu opieki nad dzieckiem również rósł znacząco. Skany mózgów ojców pełniących role głównych opiekunów, pokazywały znaczne zmiany w ciałach migdałowatych. Poziom aktywności tych części mózgu wpływający na intensywność martwienia się i troski odpowiadały identycznym zmianom w mózgach kobiet, które urodziły dzieci!

  Wygląda na to, że ciąża, poród i karmienie piersią w specyficzny sposób aktywują matczyny mózg i przygotowują go do wytworzenia więzi z dzieckiem oraz do roli matki. Jednak w podobny sposób jest on aktywowany również przez zaangażowaną opiekę. Jeśli chodzi o więź, nie ma znaczenia czy jesteśmy biologicznymi rodzicami, czy troskliwymi opiekunami. Kluczowa jest jednak decyzja czy chcemy być rodzicami dziecka oraz to, w jaki sposób będziemy realizować tą rolę. Wpływ na to ma zarówno troskliwy i uważny kontakt z dzieckiem, ale też regularne wykonywanie codziennych opiekuńczych i „obsługowych” czynności (np. przewijanie, kąpanie).   

Wszystko to składa się na indywidualny model opieki. Wynika on z naszych psychologicznych uwarunkowań, np. czułości, skłonności do empatii czy cierpliwości, ale też kontaktu którego doświadczyliśmy z własnymi rodzicami oraz przekazów rodzinnych. Jest to też kwestia naszej świadomości własnych zachowań i wzorców oraz decyzji podejmowanych każdego dnia podczas zabaw i czynności opiekuńczych.


Kortyzol


Więzią, ale od nieco innej strony, zajmował się też Edward Tronick, profesor psychologii z Uniwersytetu Massachusetts w USA. Swój cykl badań rozpoczął w latach 60-tych na Uniwersytecie Harvarda. Chciał dowiedzieć się czy dzieci rodzą się z predyspozycjami do tworzenia relacji społecznych. W tym celu poddał wnikliwej obserwacji wiele par matka-dziecko. Słynny eksperyment Tronicka nosi nazwę Still face – czyli Nieruchoma twarz. Podczas badania matki był nagrywane w trakcie zabaw z 3,4,5-miesięcznymi dziećmi. Profesor Tronick sprawdzał w jaki sposób dzieci angażują się w kontakt z matką i jakiego „języka” do tego używają. Obserwował jak reagują kiedy matka na 2 minuty przestaje się z nimi bawić, a jej twarz nieruchomieje, nie okazując żadnych emocji. Dzieci od razu zauważały, że matka nie zachowuje się tak, jak zwykle. W reakcji na zmianę jej zachowania, używały wszystkich dostępnych sobie narzędzi by z powrotem nawiązać relację – uśmiechały się, patrzyły na mamę, gaworzyły, potem płakały. Wyniki potwierdziły, że dzieci bardzo wcześnie dysponują narzędziami pozwalającymi im aktywnie nawiązywać relacje.

Następnie uwaga Tronica przeniosła się w kierunku pytania czy dobra relacja rodzic-dziecko pomaga dziecku radzić sobie ze stresem, który jest nieuniknionym doświadczeniem w życiu. Do badania poziomu stresu u dzieci opracowano nową wersję eksperymentu z nieruchomą twarzą, chcąc przy tym zmierzyć poziom hormonu stresu – kortyzolu. Wysoki poziom kortyzolu oznacza reakcje organizmu na duży stres.

Tak jak poprzednio, obserwowano zabawy matek z dziećmi z „wyłączeniem się” matki w pewnym momencie. Następnie mierzono wzrost poziomu kortyzolu u niemowląt. Po stresujących 2 minutach przerwy w kontakcie, matka i dziecko bardzo szybko znajdowali sposób na odnowienie relacji. Ta możliwość odnowienia kontaktu jest czymś niezwykle ważnym w tworzeniu się u dziecka bazowego przeświadczenia, że można polegać na drugiej osobie. Rodzic umożliwia dziecku doświadczenie, że można naprawić relację, jeśli coś pójdzie nie tak, oraz że relacja koi i jest emocjonalnie „odżywcza”. Tę naukę dzieci niosą w dorosłość i stanowi ona dla nich fundament, punkt wyjścia do budowania obrazu innych ludzi, relacji oraz radzenia sobie w ciężkich czasach. Wyniki badania udowodniły, że im więcej pozytywnych interakcji z rodzicem miało przed eksperymentem niemowlę, tym poziom kortyzolu w trakcie stresującej sytuacji był mniejszy. Styl rodzicielstwa i poziom zaangażowania emocjonalnego w znaczny sposób wpływa na późniejsze radzenie sobie dziecka w świecie. Dzięki niemu dziecko dysponuje potem tarczą chroniącą przed zalewającym i paraliżującym działaniem stresu na mózg.

Kolejne badania związane z budowaniem bazy do radzenia sobie ze stresem, przeprowadziła dr Anne Rifkin-Graboi, Kierownik Badań Nad Wczesnym Dzieciństwem, (National Institute of Education, Singapore). Badaczka ta również udowodniła, że styl rodzicielski ma znaczący wpływ na rozwój mózgu niemowlęcia. Przeanalizowała tysiące skanów dziecięcych mózgów z pierwszych tygodni życia. Następnie powtórzyła zdjęcia mózgów po pół roku i w międzyczasie przyglądała się różnicom w podejściu rodziców do dzieci w trakcie zabawy. Skupiano się na tym jak uważni i responsywni są poszczególni rodzice w kontaktach z dziećmi. (*Responsywność oznacza gotowość do odpowiadania na komunikaty i potrzeby dziecka.)

Okazało się, że hipokamp znajdujący się w centralnej części mózgu rozwija się u dziecka inaczej w zależności od stylu rodzicielskiego opiekunów i staje się tym większy im mniej są oni responsywni. Hipokamp pełni ważną funkcję w procesach uczenia się i radzenia sobie ze stresem. Zwiększa się jak mięsień przy dźwiganiu większego obciążenia. Te dzieci, które miały większy hipokamp musiały radzić sobie same ze stresem, bo miały mniejsze wsparcie ze strony rodziców. Te efekty były widoczne już po pół roku! Jeśli rodzic jest uważny i wrażliwy, dziecko uczy się że świat jest bezpieczny. To doświadczenie zachęca dziecko do poznawania otoczenia i pobudza ciekawość. Jeśli dziecko nie dostaje wystarczającego wsparcia rodzica interesuje się bardziej zapewnieniem sobie bezpieczeństwa niż eksplorowaniem świata, przez co rozwija się gorzej poznawczo i emocjonalnie.

Mleko matki

W budowaniu relacji między opiekunem a niemowlęciem istotną rolę odgrywa karmienie. Badania na temat karmienia piersią przeprowadziła amerykańska antropolog Katherine Hinde, profesor na uniwersytecie w Arizonie. Zainteresowała się tym tematem w latach 90, zauważając że wiedza o nim jest wciąż mała. W tamtym czasie dominował pogląd, że skład mleka matki jest stały przez cały okres laktacji. Zakładano także, że mleko wszystkich kobiet na świecie jest do siebie bardzo podobne. Okazało się to błędnym przekonaniem.

Mleko każdej matki jest bowiem bardzo indywidualnie skomponowane na potrzeby jej dziecka. Skład chemiczny i ilość produkowanego podczas laktacji pokarmu zależy od wielu czynników: od płci i wieku dziecka, od tego którym jest dzieckiem w kolejności. Hinde wykazała także wpływ doświadczeń matki i jej przeżyć na mleko. Ze względu na to co się dzieje aktualnie w życiu matki i dziecka, zmienia się zawartość tłuszczu, białek, węglowodanów, wody. Skład mleka jest wynikiem dialogu między organizmami matki i dziecka. Kiedy niemowlę staje się kapryśne, zmienia coś w schemacie karmienia, wpływa to na produkcję mleka. Kiedy organizm matki wyczuwa np. że dziecko zmaga się z infekcją, jej system odpornościowy wytwarza przeciwciała, które przenikają do mleka i pomagają dziecku zwalczyć wirusy i bakterie. Matka przekazuje dziecku w mleku także hormony, które najprawdopodobniej niosą informacje z ciała matki do ciała dziecka i wpływają na metabolizm, rozwój mózgu oraz zachowanie dziecka. Mleko jest odpowiedzią na zmieniające się w toku rozwoju potrzeby dziecka. To zaskakujące i niezwykle ciekawe dostrojenie na poziomie biologicznym matki i dziecka pokazuje zarówno inną odsłonę więzi – poprzez pokarm jak i znaczenie różnych, bieżących doświadczeń matki. Można zadać sobie pytanie jak w takim razie skład mleka matki zmienia się w zależności od jej dobrostanu, poziomu stresu, od tego jak przeżywa swoje macierzyństwo. Czy jest w kryzysie życiowym? Jak sama reguluje swoje emocje? Jakie ma kompetencje społeczne i jak radzi sobie z rozwiązywaniem bieżących problemów?

Chemia między nami

Stworzenie dobrej więzi z dzieckiem to bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie. Na szczęście biologia pomaga nam w jego zrealizowaniu. W ciele zachodzi szereg procesów przygotowujących rodziców do nowej roli i dostrajających do dziecka.

Budowanie dobrej relacji to długotrwały proces. Pewne niepowodzenia i „zgrzyty” są w nim nieuniknione. Kluczowe jest to, by dobrych doświadczeń relacyjnych było więcej i by dziecko mogło nabrać przekonania, że można na drugiej osobie polegać, a nawet po nieporozumieniach i niedostrojeniach w kontakcie, relację można naprawić. Dziecko, które ma wcześniej szereg pozytywnych interakcji z rodzicem jest chronione przed nadmiernym, dezorganizującym stresem oraz traumą pojedynczego wydarzenia. Pomoc w zbudowaniu zaufania do ludzi i do samego siebie to najważniejsze i najcenniejsze co możemy dać dzieciom.

Stawanie się rodzicem, miłość matki i ojca do dziecka oraz dziecka do rodziców są procesami które płyną swoim rytmem na kilku płaszczyznach jednocześnie. Ważna jest biologia, psychologia oraz rzeczywistość w jakiej funkcjonuje rodzina. Co ciekawe i podnoszące na duchu, możemy świadomie, poprzez zwiększanie wiedzy o sobie, zaangażowanie i konkretne decyzje życiowe wpływać na biochemię leżącą u podstaw tworzącej się rodziny.

Autorzy:

Katarzyna Głuszek- Psycholog, psychoterapeutka, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień (w procesie certyfikacji).
Magister psychologii o specjalności klinicznej: psychoterapia oraz psychologia pracy: doradztwo personalne, w Instytucie Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Michał Głuszek- Absolwent psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiów trenerskich na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu i Studium Psychoterapii oraz Szkoły Psychoterapii Grupowej w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie.

źródła:
Oksytocyna:
Feldman, R,.Oxytocin and social affiliation in humans., Horm Behav 2012,

Feldman, R.,The neurobiology of mammalian parenting and the biosocial context of human caregiving, Horm Behav 2016,