Bezpieczny styl tworzenia więzi to wielki kapitał, sposób na dobre, otwarte i odważne życie. Wiele osób buduje jednak relacje, w których nie czują się bezpieczne, w których ranią i są ranione. Na początku historii ich miłości coś musiało się zdarzyć.
W filmie „Tylko miłość” Roba Reinera małżeństwo przeżywa poważny kryzys i szuka pomocy u terapeutów. Jeden z nich uświadamia małżonkom konsternującą prawdę: nawet w sypialni nie są sami. Tak naprawdę w każdej chwili ich wspólnego życia uczestniczy minimum sześć osób: oni i rodzice każdego z nich. Ta obserwacja kryje w sobie ważną informację na temat natury naszych doświadczeń miłosnych – z jednej strony są one bardzo osobiste, z drugiej jednak ich korzenie sięgają dalej i głębiej, niż mogłoby się wydawać. Zazwyczaj twierdzimy, że to, w kim się zakochujemy i w jaki sposób kształtujemy miłosny związek, wynika z naszych niezależnych decyzji. Jest w tym przekonaniu tylko trochę prawdy. Wyjątkowość każdego z nas wyrasta bowiem na doświadczeniach pokoleń przodków i na doświadczeniach pierwszych relacji z innymi ludźmi – z rodzicami czy opiekunami. Z kolei na to, jakie doświadczenia stały się naszym udziałem w dzieciństwie, wpływają wczesne doświadczenia naszych rodziców. Linię osobistej historii miłości każdego człowieka można poprowadzić do kilku pokoleń wstecz. Bycia w relacjach uczymy się od dnia narodzin. Aby móc kochać, najpierw musimy być kochani. To, czego człowiek doświadcza w pierwszych latach życia w relacji z najbliższymi, przyjmuje za ogólnie obowiązujące zasady bycia z innymi ludźmi. Z czasem stają się one pryzmatem, przez który już jako dorosły będzie postrzegał siebie i świat. Taki sposób myślenia o roli wczesnodziecięcych doświadczeń charakterystyczny jest dla stworzonej przez Johna Bowlby’ego teorii przywiązania. Bowlby założył, że każdy człowiek ma własny styl przywiązania, który wpływa na to, jak, z kim i po co wchodzi w bliskie związki. Styl ten powstaje w oparciu o tzw. wewnętrzny model funkcjonowania – WMF, czyli uwewnętrzniony obraz siebie i świata. WMF to według Bowlby’ego rdzeń osobowości, który warunkuje zachowanie. Budują go doświadczenia z wczesnych relacji z rodzicami, opiekunami. To one uczą nas, czego możemy oczekiwać od innych, czym w ogóle są związki, jak działają i w jaki sposób należy je kształtować. Można wyróżnić dwa typy wewnętrznego modelu funkcjonowania: środowiskowy i osobisty. Pierwszy zawiera informacje o sposobach i zasadach funkcjonowania świata, o prawach rządzących rzeczywistością i oczekiwaniach innych wobec nas. Model osobisty składa się z uwewnętrznionego obrazu nas samych, czyli przekonań na temat naszych umiejętności, możliwości, naszego miejsca w relacji, naszych praw i obowiązków. Te uwewnętrznione „bazy danych” służą zarówno do przewidywania zachowań innych ludzi, jak i do oceny zachowań własnych i projektowania relacji, które chcemy nawiązać. Kierują one naszym postępowaniem tak, aby nowe doświadczenia zgodne były z już utrwalonymi treściami i przekazami. Bowlby wyróżnił trzy podstawowe style przywiązania. Pierwszy to bezpieczne przywiązanie. Osoby, które reprezentują ten styl, zazwyczaj doświadczyły ciepłej, bliskiej, stałej i przewidywalnej więzi z obojgiem rodziców. Ich WMF zbudowany jest wokół zaufania, wizerunku siebie jako człowieka wierzącego w swoją wartość oraz wizerunku innych ludzi jako mających zazwyczaj dobre intencje. Osoby te w bliskich związkach czują się bezpiecznie. Potrafią być z kimś, zachowując jednocześnie swoją odrębność. Rzadko martwią się o to, że będą porzucone lub że inni zanadto się do nich zbliżą. Ważne więzi zazwyczaj kojarzą im się ze szczęściem, przyjaźnią i zaufaniem. Drugi styl przywiązania to przywiązanie lękowo-unikające. Reprezentujący go ludzie zazwyczaj pamiętają rodziców jako zmiennych i mało przewidywalnych, matkę zaś jako zimną i odrzucającą. Pod wpływem przekazów otrzymanych w dzieciństwie kształtuje się w nich przekonanie, że uczucia szybko blakną i tracą swoją intensywność, a bliskość lub zależność zagraża. W związkach, w które wchodzą, często doświadczają lęku przed bliskością, z trudem akceptują partnera. Ich bliscy opowiadają o dużym poczuciu samotności w relacji, o tym, że chcieliby być bliżej, ale wszelkie próby zmierzające do tego wywołują u partnera lęk albo irytację. Z przeprowadzonych przeze mnie w 2001 roku badań wynika, że wzorzec ten szczególnie często reprezentują mężczyźni. Podczas terapii opowiadają o trudnościach w rozumieniu swoich partnerek i w sprostaniu ich uczuciowym oczekiwaniom. Z jednej strony kultywowanie stałego, bliskiego związku kojarzy im się z utratą części siebie i zagrożeniem swojej odrębności, z drugiej zaś mają głęboko zakorzenione przekonanie o niestałości uczuć i braku przewidywalności. Jedyną metodą na zachowanie bezpieczeństwa w relacji wydaje im się kontrolowanie bliskości i utrzymywanie jej na możliwie minimalnym poziomie. Służyć temu może zarówno uczuciowe izolowanie się od partnerki, jak i nawiązywanie romansów, które są niezobowiązujące i nie wymagają jednoznacznych deklaracji. Oczywiście ten wzorzec nie jest tylko męską domeną – są również kobiety funkcjonujące w podobny sposób. Przywiązanie lękowo-ambiwalentne to trzeci styl przywiązania. W tym przypadku głównym doświadczeniem wczesnego dzieciństwa jest trudna do zrozumienia lub całkowicie niezrozumiała zmienność rodziców. Ludzie reprezentujący ten styl często wspominają ojca jako zmiennego i niesprawiedliwego. Ich dziecięce doświadczenia są pełne sprzecznych stanów – raz czuli się kochani, a za chwilę zupełnie zbędni. WMF tych ludzi zawiera obraz ich samych jako pełnych wątpliwości, o kruchym poczuciu własnej wartości, zakochujących się łatwo, ale powierzchownie, postrzegających inne osoby jako niechętne bliskości i deklaracjom. Często towarzyszą im bardzo burzliwe i skrajne emocje: obsesyjność, zazdrość, pragnienie zagarnięcia bliskiego człowieka, silne wahania nastroju. Ludzie ci żyją w ciągłym lęku przed porzuceniem i opuszczeniem, pełni są nieufności do innych osób i do siebie. Często wchodzą w związki, w których powtarzają się ich bolesne doświadczenia; ich WMF zostaje po raz kolejny utrwalony i potwierdzony. W zależności od wczesnych doświadczeń i ukształtowanego przez nie typu WMF inaczej będziemy umiejscawiać źródło siły i mocy sprawczej. Jeśli we wcześniejszych etapach życia nasze pragnienia spotykały się z wystarczająco stałą i bezpieczną odpowiedzią otoczenia, to będziemy skłonni postrzegać siebie jako osoby wartościowe i godne miłości, a świat jako rzeczywistość, którą można kształtować. Nabierzemy przekonania, że możemy wpływać na swoje życie. Źródła siły i mocy sprawczej będziemy więc szukać w sobie. Jeśli natomiast otoczenie odrzuciło czy zlekceważyło nasze pragnienia i potrzeby, wówczas będziemy skłonni umiejscawiać źródło siły i mocy sprawczej na zewnątrz, czyli w innych ludziach, i traktować relacje z nimi jako zagrażające. Wzory tworzenia więzi pozostają zazwyczaj nieuświadomione – wtedy nie można ich zmieniać. Ludzie powtarzają niedające satysfakcji i raniące wzorce, ulegając złudzeniu, że skoro są one czymś znajomym, to nie mogą być niebezpieczne – zgodnie z powiedzeniem, że czasami lepsze jest znane piekło niż nieznany raj. Dzieje się też tak, że sposoby formowania bliższych relacji stają się prywatnym, rozpaczliwym więzieniem. Można się w nim znajdować na różne sposoby. Są ludzie, którzy żyją wśród innych, ale tak naprawdę zatrzaśnięci są w wewnętrznej samotności i lęku przed bliskością. Są też tacy, którzy pozostają w pułapce nadmiernej zależności, konieczności zasługiwania na miłość i pragnienia „zlania się” z drugą osobą. Jeszcze inni nie potrafią połączyć koniecznego dystansu z autentyczną bliskością i żyją na emocjonalnej huśtawce – raz blisko, raz daleko. Wszyscy ci ludzie skazują siebie i najczęściej także swoje dzieci na wiele cierpień i frustracji. Wzory przywiązania z biegiem czasu utrwalają się coraz bardziej i zazwyczaj przechodzą z generacji na generację. Wiele badań, również te, które przeprowadziły Judith Feeney i Patricia Noller, dowodzi istnienia międzypokoleniowych przekazów dotyczących zasad formowania więzi i potwierdza głębokość korzeni naszej osobistej historii miłości. Kiedy zrozumiemy znaczenie tych przekazów w naszym funkcjonowaniu, będziemy wiedzieli, co mamy zmieniać. Poznanie samego siebie, zrozumienie specyfiki osobistego stylu kształtowania więzi daje siłę do tego, aby przerwać proces, w którym przeszłość staje się przyszłością. Jak w każdej historii, tak i w naszej osobistej historii miłości poznanie jej istoty, rządzących nią mechanizmów otwiera drogę do zmiany. |