Humani
Pracownia Psychoterapii i Rozwoju Osobistego

Nieodczytana Wiadomość

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.
 

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.
 

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.
 

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.
 

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.
 

Uzależnienie niesie ze sobą ważną informację. Może być sposobem na wyrażanie czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia, a czym trzeba się zaopiekować. 
 
Katarzyna Głuszek: Przez lata w terapii uzależnień dominowało podejście objawowe. Uwaga
terapeutów i osób będących w procesie terapii kierowana była głównie na objawy uzależnienia,
ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Dużą wagę przykładano do uznania swojej bezsilności
wobec substancji oraz budowanie tożsamości osoby uzależnionej. Skupiano się również na
umiejętnościach potrzebnych do utrzymywania abstynencji od substancji. To właśnie całkowitą
abstynencję uznawano za najwłaściwszy cel terapii.
Julia Michalak – Guzik: To może wydawać się logiczne: skoro nadużywanie substancji generuje
problemy w życiu osoby i bardzo często też w jej otoczeniu, to uznać można, że zatrzymując
używanie zatrzyma się też te problemy i … po kłopocie. Wiemy jednak z badań i potwierdzają to
nasze doświadczenia z pracy z uzależnionymi, że osoby te mają w swojej historii życia bardzo
trudne doświadczenia o charakterze traum. Używanie substancji jest często nieświadomą próbą
samoleczenia i radzenia sobie ze skutkami bolesnych doświadczeń. Tymi następstwami mogą
być: trudności z emocjami, ich regulacją, umiejętnością kojenia się, z byciem naprawdę blisko i
autentycznie z innymi ludźmi, z miłością do siebie. Zatrzymanie używania substancji może być z
tego powodu bardzo trudne i niewystarczające, choć bywa też często konieczne i ratujące
człowieka przed poważnym zagrożeniem życia i zdrowia.
K. G. : Takie spojrzenie na uzależnienie przesuwa naszą uwagę z samego objawu na procesy
leżące u jego podłoża. Znany i ceniony kanadyjski lekarz, specjalizujący się w uzależnieniach –
Gabor Mate powiedział, że starając się zrozumieć osobę uzależnioną i jej pomóc, ważniejsze
niż zastanawianie się dlaczego jest uzależniona, jest zrozumienie cierpienia, które do
uzależnienia doprowadza. Nie sama abstynencja od substancji psychoaktywnej, ale to
cierpienie i jego lepsze rozumienie wydaje się kluczową sprawą w terapii. Wynika ono
najczęściej z trudnych doświadczeń, traum relacyjnych i deficytów z nimi powiązanych.
Przybiera formę trudnych do zniesienia stanów emocjonalnych, z którymi osoba nie potrafi
poradzić sobie w inny sposób niż poprzez wypicie alkoholu czy zażycie innej substancji.
J. M.-G.: Myśląc o traumach możemy mieć skojarzenie z czymś tak trudnym jak doświadczenie
przemocy, ciężki rozwód rodziców czy śmierć w rodzinie. Ale doświadczeniem o charakterze
traumy, bardzo mocno kształtującym, może być też niedostatek w obszarze więzi z rodzicem
czy głównym opiekunem dziecka, na skutek braku stałej, stabilnej, wystarczająco dobrej opieki
z jego strony. Jeśli dziecko nie mogło doświadczyć kojenia w swoich przykrych odczuciach,
bycia widzianym ze swoimi potrzebami, nie mogło czuć się bezpieczne i dowartościowane,
może szukać potem substytutu tych doświadczeń w czymś na zewnątrz, poza relacjami, nie
będąc w stanie samo sobie tego dać. Z tej perspektywy patrząc, to nie sama substancja
uzależnia ale nasze wczesne doświadczenia rozwojowe czynią nas podatnymi lub nie, na
uzależnienie. Potrzeba więzi nie dotyczy tylko dzieci, zostaje z nami na całe życie. Badania nad
przywiązaniem pokazały, że gdy pokazać pagórek osobie, która jest w obecności kogoś
bliskiego to będzie wydawał się jej niższy, a więc łatwiejszy do pokonania, niż wtedy gdy jest
sama. Tak jesteśmy stworzeni i regulujemy się emocjonalnie we wzajemnej obecności. Bliskość
innych lub jej brak wpływa na nas. Uzależnienie jest odpowiedzią na doświadczony deficyt więzi
poprzez związanie się z jej substytutem – przedmiotem uzależnienia. Terapia w tym podejściu
jest z kolei leczeniem poprzez relację z drugim człowiekiem, w której w bezpiecznych
warunkach można zająć się własnym cierpieniem.
K. G: Taka pogłębiona i poszerzona terapia uzależnienia dopuszcza różne cele dotyczące
kontaktu z substancją np. stopniowe ograniczanie jej zażywania. Pamiętajmy, że uzależniony
nauczył się polegać na substancji jako na najpewniejszym sposobie uśmierzania swojego
cierpienia. W tym temacie najczęściej zawiódł się już na ludziach, począwszy od wczesnych
opiekunów. Trudno będzie takie zaufanie do relacji z drugim człowiekiem odtworzyć. Trudno będzie też o zaufanie do terapeuty, tak potrzebne jeśli terapia ma pomóc.
J. M-G.: Myślę o tym co mówisz w kontekście choćby tego, tak pełnego niepewności, czasu
pandemii, kiedy nie wiadomo na czym się oprzeć, jak zaplanować nawet najbliższą przyszłość.
W tym właśnie czasie substancja może być dla kogoś, na kogo działa kojąco, czymś pewnym,
co zwykle, choć na krótko, ale zadziała w przewidywalny sposób. Kontakt z drugim człowiekiem,
choć tak potrzebny, nie da się poddać kontroli. Osoby przeczuwające, że na przykład ich
używanie alkoholu to już problem mogą też obawiać się, że kiedy zgłoszą się po pomoc
usłyszą, że będą musiały porzucić to co ich dotychczas ratowało, stabilizowało. Dodatkowo
hamująco może działać lęk przed oceną zarówno diagnostyczną jak i moralną ze strony innych.
W naszej kulturze uzależnienie kojarzone jest z brakiem silnej woli i niezrozumiałą destrukcją.
Dlatego między innymi tak ważne jest, by pogłębić sposób rozumienia uzależnienia i osób
doświadczających trudności w tym obszarze. Przekonania osób otaczających uzależnionego,
również terapeutów, mogą utrudniać lub torować drogę do sięgnięcia po pomoc.
K. G. : W ostatnim czasie pandemia koronawirusa poskutkowała tym, że dostęp do terapii
uzależnień stał się trudniejszy. Okresowo zawieszane były grupy terapeutyczne, przestawały
pracować poradnie, oddziały dzienne. Przez kilka miesięcy osoby uzależnione miały możliwość
leczenia tylko zdalnego, na które część osób się decydowało, ale dla innych było ono z różnych
powodów niemożliwe, niedostępne. Rozpoczęte terapie bywały nagle zawieszane lub
przerywane. To na pewnym poziomie stanowić mogło niestety potwierdzenie tego, że na kojącą
funkcję substancji można liczyć bardziej niż na relacje. Dodatkowo wielu osobom doskwierał lęk
o zdrowie własne lub bliskich, niepewność co do zatrudnienia, problemy rodzinne, było też
więcej obciążeń gdy np. zamknięto szkoły. Wszyscy tego doświadczyliśmy. A osoby
uzależnione mogły mieć sporo powodów do nawrotów używania substancji psychoaktywnych
na przestrzeni ostatnich miesięcy.
J. M.-G.: Tak, to jest współczesna realność: szereg powodów do bycia w napięciu i
jednocześnie ograniczenia w kontakcie z innymi, w tym w uzyskaniu pomocy w obszarze
zdrowia. Co więcej, myślę, że to jest też czas, w którym sporo z nas mogło odkryć, że w tym
całym zmęczeniu i napięciu pomaga wieczorny drink lub dwa. Dla części osób to będzie
przejściowy i jeden z wielu sposobów radzenia sobie, a z niektórymi może zostać na dłużej,
rozwijać się w uzależnieniową stronę. Warto być na to uważnym, by pandemia nie pozostawiła
po sobie też takich skutków.
K. G. : Na pewno. Myślę, że niestety z tego typu społecznymi i psychologicznymi skutkami
pandemii będziemy mierzyć się jeszcze przez lata. Ale mówimy tu od początku o substancjach
psychoaktywnych, a oczywiście podobne mechanizmy dotyczą też uzależnień behawioralnych.
Wiele zachowań o uzależniającym potencjale można realizować w internecie. Daje on łatwy
dostęp do zakupów, gier, hazardu, pornografii. Wszystkie te sposoby rozładowywania napięcia
mogą prowadzić do uzyskiwania szybkiego i silnego emocjonalnie rezultatu – doświadczania
ulgi, ekscytacji, euforii i redukcji lęku.
J.M.-G.: A także dawać możliwość poczucia wpływu i sprawstwa (np. w rzeczywistości
komputerowych gier), ograniczoną w aktualnej realnej rzeczywistości, pandemii i izolacji, gdzie
częścią naszego bycia jest czekanie aż sytuacja się odmieni, ktoś coś otworzy, odwoła,
przywróci.
K.G.: Wiele obszarów naszego życia przeniosło się ostatnio online, myślę, że może to też
dotyczyć uzależnień. Przeprowadzono ciekawe badania dotyczące skutków pierwszej fali
pandemii. Realizowane były w maju tego roku przez grupę badawczą na Uniwersytecie
Warszawskim. Uwidoczniły one grupę młodych ludzi między 18 a 24 rokiem życia jako
doświadczającą w wyniku pandemii największego nasilenia objawów lęku i depresji na tle
wszystkich innych grup wiekowych. Trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę ile zmian w
ważnych dla siebie obszarach funkcjonowania doświadczyła właśnie ta grupa – zamknięto
szkoły, uczelnie, miejsca ich pracy w branży usługowej, wielu musiało zrobić krok wstecz w
swoim usamodzielnianiu się i pozostawać w domu rodzinnym, gdzie doświadczały problemów
rodzinnych, braku prywatności. Przynależność do ważnych grup odniesienia została zachwiana,
grupy w pracy i na uczelniach przestały się spotykać. Pandemia spowodowała zamknięcie w domu. Jednocześnie dla osób w takim przedziale wiekowym Internet to środowisko bardzo dobrze znane i łatwo dostępne. Objawy uzależnienia, tak jak mówiłyśmy wcześniej, mają swoje
złożone, indywidualne dla każdego podłoże. Gdy ludzie realni stają się mniej dostępni bo np.
nie ma zajęć w szkole i na studiach, praca przenosi się do domu oraz chwieją się budowane
przez młodych ramy samodzielnego życia i pojawia się niepewność, wtedy mogą ze zdwojoną
siłą odzywać się problemy wewnętrzne. Poczucie samotności, odłączenia, pozostawanie sam
na sam ze swoim lękiem są bardzo dotkliwe. W takich warunkach sięganie po coś co pomoże i
przyniesie ulgę jest naturalną tendencją. Problem pojawia się wtedy, gdy substancja lub
zachowanie stają się bardzo ważne, zaczynają dominować nad innymi sposobami radzenia
sobie i nad relacjami z ludźmi. Jakie będą bardziej dalekosiężne skutki pandemii, czy nastąpi
np. wzrost liczby uzależnień wśród młodych ludzi, czy rozwiną się uzależnienia realizowane
online – na te pytania odpowiedzieć muszą kolejne badania.
J.M.-G: Rozważamy tu pokrótce bardzo współczesny kontekst dla rozwoju uzależnień czy
specyfiki trudności osób uzależnionych w tym właśnie czasie. Oprócz tego to jak objawi się
uzależnienie, u każdego będzie mieć swój indywidualny wzorzec. Współczesny amerykański
psychiatra zajmujący się uzależnieniami – Edward Khantzian jest przekonany, że osoby
nadużywające środków psychoaktywnych są predysponowane do pewnych substancji, które
pasują do specyfiki ich problemów w zakresie emocji. Osoba uzależniona w nieświadomy
sposób wybiera właśnie tę substancję, która odpowiada jej potrzebom. Ktoś będzie potrzebował
zaprzeczyć swojemu smutkowi, ktoś inny uciec przed doświadczaniem wewnętrznej pustki czy
stłumić trudną do wyrażenia złość. Ten nieświadomy wybór jest możliwy dzięki
zróżnicowanemu, np. pobudzającemu lub uspokajającemu działaniu środków psychoaktywnych.
K.G.: Na przykład uzależnienie od alkoholu związane jest często z uśmierzaniem lęku oraz
gniewu. Tutaj możemy odnaleźć ważne informacje o tym, z czego wynika uzależnienie i jakiego
rodzaju emocje i cierpienie osoba stara się od siebie odsunąć. Zapadanie się w świat pełen
szybkich skoków napięcia i jego rozładowywania, który wciąga bardziej niż realne życie jest już
poważnym krokiem w stronę uzależnienia i powinno niepokoić. Oprócz objawów uzależnienia
interesuje nas w terapii, co takiego charakterystycznego dla danej osoby wyłania się w jej
ścieżce do uzależniania się, z jakiego rodzaju cierpieniem się mierzy, sposobem na co ma być
zażywanie substancji lub nadmierne angażowanie się w konkretne zachowania.
J.M.-G: W tym sensie uzależnienie niesie ważną informację, może być sposobem na wyrażanie
się czegoś trudnego, co w inny sposób było nie do wypowiedzenia a czym trzeba się
zaopiekować. Możemy w tym miejscu zachęcić osoby zastanawiające się nad swoją
trudnościami w używaniu substancji lub z innymi zachowaniami, które przybrały kompulsywny,
nałogowy charakter do pochylenia się na sobą w ten sposób i do rozejrzenia się za pomocą
psychoterapeutyczną. Pamiętajmy, że ona zawsze zaczyna się od konsultacji, której celem jest
m.in ustalenie jaka pomoc jest potrzebna i możliwa. Są pewne ograniczenia obecnego czasu,
ale nadal są też możliwości. Mimo całego związanego z nią trudu, pandemia może być i bywa
twórczym czasem.
K.G.: Można by podsumowując powiedzieć, że jeśli za mocno wciągasz się w używanie
substancji lub jakieś zachowanie, to znaczy, że czegoś bardzo ważnego o sobie nie wiesz, nie
odczytujesz jakiegoś rodzaju swoich potrzeb, nie znajdujesz sposobu by odpowiedzieć na nie w
lepszy sposób. Terapia może być sposobem by poukładać te kwestie i znaleźć lepsze
rozwiązania.