Amerykański neurolog i psychobiolog Jaak Panksepp w trakcie 40 lat swojej pracy badawczej odkrył, że w mózgach ssaków istnieje 7 bazowych emocji.
Mowa o sieciach neuronalnych schowanych głęboko w bardziej pierwotnych partiach mózgu. Dokonania Pankseppa pozwalają zrozumieć, co dzieje się w naszych głowach – z perspektywy biologii, eksperymentu i obserwacji.
Być może widzimy mechanizmy wpędzające nas w cierpienie psychiczne i jednocześnie mogące stanowić tarczę przed samotnością, beznadzieją i bezsilnością, izolacją czy lękiem.
Pierwotne emocje: są ukierunkowane na cel i związane z podjęciem konkretnego działania, wiążą się więc ściśle z motywacją i aktywnością. Są biologicznymi konstrukcjami, sieciami składającymi się z wielu neuronów umiejscowionych w starych, niżej położonych warstwach mózgu.
Kiedy w literaturze opisuje się bazowe emocje: ROZPACZ/PANIKĘ, OPIEKĘ, GNIEW, LĘK, POŻĄDANIE i ZABAWĘ używa się wielkich liter żeby podkreślić ich neurobiologiczny rodowód i odmienne znaczenie niż w przypadku subiektywnie odbieranych uczuć.
Jest jeszcze siódmy, wyjątkowy motor napędowy naszych działań, który zasila energią wszystkie pozostałe – POSZUKIWANIE. To jak silnik w samochodzie który czasami możemy włączyć sami a czasami zapala się i wyłącza bez naszej świadomej kontroli.
POSZUKIWANIE jest uruchamiane przez zlokalizowane w mózgu i organach wewnętrznych czujniki katalogujące zapotrzebowanie na dane substancje. Gdy wykryją nadmiar lub niedobór wysyłają powiadomienie do odpowiednich partii mózgu. Następnie mózg uruchamia narzędzia umożliwiające „zdobycie” i zaspokojenie danej potrzeby. System POSZUKIWANIA podobnie jak wszystkie pierwotne emocje funkcjonuje w innych częściach mózgu niż myślenie i kontrola naszych zachowań. Jest też szybszy niż myśl. Najpierw pojawia się impuls emocjonalny a dopiero później wchodzi do akcji nasza pamięć i doświadczenie życiowe które mogą modyfikować informacje emocjonalne.
„CZUJĘ więc JESTEM”. …nie myślę o tym że jestem głodny, ja to czuję. Są to głęboko nieświadome procesy.
POSZUKIWANIE nie jest ani dobre, ani złe. Złodziej będzie szukał, by ukraść a pielęgniarka będzie szukała, by leczyć. Kiedy ssaki zaczynają „szukać” (np. pies na spacerze, człowiek w sklepie czy nowy miejscu), uruchamiają się tak ważne funkcje psychiczne jak potrzeba eksploracji, poczucie podmiotowości i podejmowanie inicjatywy.
Te procesy wiążą się z coraz większą ciekawością. Przestajemy wtedy być biernymi odbiorcami rzeczywistości zewnętrznej.
Odbieramy wręcz fizyczne wrażenia, że „odpala” nam się poczucie energii i entuzjazmu co może być bardzo przydatne, kiedy musimy radzić sobie z dodatkowymi wyzwaniami, wątpliwościami i przeciążeniem.
Badania neurobiologiczne pokazują, że pierwotne procesy z dolnych partii mózgu wywołują po czasie reakcje w wyższych i nowszych związanych ze świadomym odbiorem informacji i logiką. Procesy te działają dwustronnie dół→ góra i góra → dół. Możemy więc przeżywać zniechęcenie i zrezygnować ze spotkania ze znajomymi, kiedy wejdziemy w apatyczny stan umysłu i specjalnie pobudzić swoją ciekawość związaną z podniesieniem poziomu energii sięgając po coś, co nas ekscytuje albo angażując się w zadanie które uważamy za sensowne.
Działanie systemu POSZUKIWANIA jest blisko związane z systemem ZABAWY który leży u podstaw zdrowego i szczęśliwego życia. ZABAWA ma funkcję społeczną. To bardzo ważna pierwotna emocja która uruchamia się w mózgu małych dzieci najpierw w kontakcie z opiekunem a później z innymi dziećmi i dorosłymi.
To również narzędzie do nauki budowania relacji z ludźmi, nie tylko w dzieciństwie ale i dorosłości. Jeśli się bawimy, to poprzez odpowiedni zestaw neuronów, podobnie jak w przypadku poszukiwania, uruchamiamy dodatkowo inne ścieżki w mózgu i zaczynamy się czuć ożywieni. Ponieważ fizycznie i psychiczne czujemy się inaczej, zachowujemy się inaczej i podejmujemy inne decyzje. Częste następstwa uruchomienia ZABAWY to późniejsza większa skłonność do kontaktów z innymi, żartowania, rywalizacji i współpracy.
Te biologiczne systemy w naszych mózgach umożliwiają bycie zaangażowanym i „podłączonym” do życia toczącego się wokoło. To ważny zasób pomocny w ciężkich czasach, zwłaszcza gdy z powodu izolacji możemy czuć się wyalienowani i coraz bardziej zniechęceni czy przemęczeni.
Na szczęście nasze mózgi mają narzędzia na gorsze czasy. Dzięki POSZUKIWANIU i ZABAWIE umożliwiają korzystanie ze wsparcia społecznego i zwiększające szanse na ostateczny sukces podnosząc po drodze poczucie własnej skuteczności.
Mogą stanowić one barierę przeciwlękową i przeciwdepresyjną.
Kiedy nie podłączamy się do niczego, zaczynamy funkcjonować w realnej i uczuciowej izolacji.
Mózg uruchamia wtedy system PANIKI/ROZPACZY który obniża nasz nastrój, motywację i poziom energii w ciele. Zaburza też sen. Ten mózgowy system separacyjny, wrodzony ale kształtowany w dzieciństwie w relacji z opiekunem krzyczy o zagrożeniu krzywdą i śmiercią. Jest związany z poczuciem uderzającej straty ważnej relacji która dziecku jest potrzebna do przeżycia. Gdy jako dorośli realnie lub we własnej głowie zanadto oddalamy się od ludzi budzimy PANIKĘ i ROZPACZ, potrzebne do późniejszej odbudowy relacji.
System ten, gdy trwanie w izolacji się przedłuża, może neurochemicznie przyczyniać się do rozwoju depresji.
W obecnej sytuacji nasze mózgi dają nam dodatkowego „kopa” i zwiększają skuteczność działań w sytuacjach angażujących systemy POSZUKIWANIA I ZABAWY.
Razem z OPIEKĄ (uruchamianą gdy się kimś opiekujemy lub otrzymujemy czyjąś troskę) mogą stanowić tarczę przeciwdepresyjną, przeciwlękową i mobilizować nas do podejmowania nowych działań.
Absolwent psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiów trenerskich na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu i Studium Psychoterapii oraz Szkoły Psychoterapii Grupowej w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie.
Obecnie pracuje w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym w Jarosławcu, prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową w poradni leczenia uzależnień w Środzie Wielkopolskiej oraz w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. W Pracowni HUMANI prowadzi konsultacje oraz psychoterapię indywidualną i grupową.
Wiemy, że teraz w rodzinach bywa czasem ciężej niż zwykle. Konieczność realizowania na jednej przestrzeni wszystkich obowiązków – pracy, szkoły, życia rodzinnego etc., generuje nowe lub uwypukla stare problemy.
Postanowiliśmy uruchomić w pracowni HUMANI możliwość spotkań doradczych on-line dla rodziców, nastolatków i dzieci.
Pomoc ta obejmuje jedno lub kilka spotkań skoncentrowanych na analizie i rozwiązaniu konkretnego problemu.
Nasz Zespół Poradnictwa Rodzinnego to doświadczone w pracy z rodzinami psychoterapeutki na co dzień należące do Zespołu Psychoterapeutów Pracowni HUMANI – Anna Kochanowska, Aleksandra Ksokowska – Robak i Katarzyna Zeh.
Zapisy na spotkania przyjmuje nasze biuro pod adresem biuro@humani.pl lub numerem telefonu 793 700 087.
Miejsce uczenia powinno być raczej stałe, skojarzone z wysiłkiem intelektualnym. W szkole dzieci uczą się zdecydowanie najczęściej w pozycji siedzącej. Gdy kręgosłup jest usytuowany pionowo – mózg odbiera to jako informację „do pracy!”. Pozycja kręgosłupa pozioma sprzyja odpoczynkowi i relaksowi. Trudno się wtedy zmobilizować do uczenia się.
Do uczenia się potrzebujemy specyficznego „paliwa” – neuroprzekaźników w mózgu. Namnażają się one podczas snu i zużywają w trakcie dnia podczas myślenia, spostrzegania, kojarzenia i innych procesów poznawczych. I niestety także podczas patrzenia w ekran. Gdy więc zaczniemy dzień od gry komputerowej lub śledzenia nowych wpisów na portalu społecznościowym, znacznie trudniej będzie nam potem uczyć się. Dlatego kolejność: najpierw nauka, potem gra, jest lepszym wariantem.
Intuicyjnie wiele osób wie, że włączony telefon podczas uczenia się czy pracy nie sprzyja skupieniu. Badania pokazały, że każdy sygnał przychodzącej wiadomości w sytuacji, gdy chcemy się skupić wybija nas z koncentracji na kolejnych kilkanaście minut. Tyle czasu potrzebujemy, by znów osiągnąć stan dobrego skoncentrowania się.
Ekrany są źródłem szkodliwego promieniowania, zbyt długie przebywanie w ich zasięgu może być przyczyną problemów zdrowotnych. Jeśli więc musimy popracować na komputerze/smartfonie/laptopie, nie siedźmy potem przed ekranem telewizora.
Mózg potrzebuje do dobrej pracy wody, tlenu, składników mineralnych i odżywczych oraz snu. Dbając o siebie (zdrowa dieta, przebywanie na powietrzu, ruch, wysypianie się) zwiększamy swoje możliwości myślenia.
W badaniach psychologicznych okazało się, że lepsze wyniki w zadaniach szkolnych uzyskują niekoniecznie dzieci, które mają najlepszy potencjał intelektualny. Najlepiej uczą się dzieci, które dobrze się czują. Dlatego warto zadbać o swoje samopoczucie i zrobić coś, co poprawi nam humor. Wtedy szybciej i sprawniej myślimy.
Tekst powstał po konsultacji z pedagogami szkolnymi Ewą Trawkowską i Marią Płócieniczak.
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w szkołach wszystkich poziomów, przedszkolach, poradniach specjalistycznych, szpitalu, organizacjach pozarządowych i uniwersytecie. Obecnie jest psychologiem szkolnym w gimnazjum.
W pracowni Humani zajmuje się:
Każde dziecko ma już swoje wypróbowane sposoby uczenia się, rozwiązywania zadań domowych czy przygotowywania różnorakich prac. Obecna sytuacja wymaga jednak w większym niż dotąd zakresie korzystania z internetu. Trzeba sprawdzić, co jest do zrobienia, poszukać materiałów lub skorzystać z przesłanych przez nauczyciela, obejrzeć prezentację czy film- lekcję, odszukać lekturę w zasobach wirtualnych (bo przecież biblioteki są także nieczynne).
Telefon czy komputer – tak często skojarzone dotąd z rozrywką, zabawą – stają się narzędziem uczenia się.
Dlatego podstawową zasadą jest oddzielenie czasu korzystania z komputera/laptopa/smartfona/tabletu dla celów szkolnych od czasu na zabawę, grę, kontakty z rówieśnikami.
Warto wraz z córką/synem zaplanować czas na sprawy szkolne. I jeśli mamy wątpliwości, czy dziecko zdoła się oprzeć grze czy zajrzeniu „co na portalu?”, początkowo towarzyszyć mu lub sprawdzać jego aktywność.
Warto z dzieckiem oszacować czas zajęć szkolnych. „Myślisz, że to zadanie zajmie ci ile czasu?”, „Ile chcesz dziś poświęcić na język polski?”. To pomaga zmobilizować się.
Pamiętajcie także o zaplanowaniu krótkich przerw na wypicie herbatki czy zjedzenie małej przekąski, przejście się po domu. Długie przerwy np. na obejrzenie filmu bardzo przedłużają wykonanie zadań nie tylko dlatego, że film trwa godzinkę czy pół, ale trudno się po nim znów zmobilizować.
Najlepszą porą do zajęcia się nauką są godziny przedpołudniowe. Wtedy mózg jest wypoczęty i najlepiej pracuje. Gdy dziecko jest wyspane, szybko poradzi sobie z zadaniami. Taki system wymaga regularnych godzin zasypiania i wstawania.
Każdy uczeń ma swoje ulubione miejsce do nauki w domu. Nie zawsze w swoim pokoju, niektórzy odrabiają lekcje np. w kuchni. W nauczaniu zdalnym należy przyjrzeć się, czy dotychczasowe upodobanie dziecka nie koliduje z potrzebami innych domowników i wybrać taki wariant, który ułatwi uczenie się bez ciągłych zakłóceń.
Tekst powstał po konsultacji z pedagogami szkolnymi Ewą Trawkowską i Marią Płócieniczak.
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w szkołach wszystkich poziomów, przedszkolach, poradniach specjalistycznych, szpitalu, organizacjach pozarządowych i uniwersytecie. Obecnie jest psychologiem szkolnym w gimnazjum.
W pracowni Humani zajmuje się:
Każdy z nas widział na pewno co najmniej kilka internetowych memów dotyczących tego, co dzieje się z ludźmi decydującymi się – zgodnie z zaleceniami- pozostać w domu na kilkanaście dni.
Dzień pierwszy – wspaniale!, mamy w końcu czas dla siebie, dzień drugi – gry i zabawy z dziećmi, potem filmy i seriale, dzień trzeci – homeoffice, a dzieci ciągle czegoś chcą, dzień czwarty – to może w „wolnym czasie” pomalujmy wreszcie kuchnię?
Dzień dziesiąty – „albo wyjdę z domu, albo wyjdę z siebie”.
Przedstawiane z pewną dozą humoru zjawiska dotyczą teraz bardzo wielu domów.
W niejednym okazuje się, że nie tak łatwo być razem.
I to tak dużo, tak intensywnie, bez przerwy, być może na małej przestrzeni…
W relacjach pojawia się nerwowość, irytacja, złość. Czy to źle? Czy to znaczy, że teraz okazuje się, że jednak nie mamy szczęśliwych związków i rodzin?
Jest kilka perspektyw, które mogą pomóc zrozumieć co i dlaczego się dzieje.
Po pierwsze intensywny kontakt ze sobą naświetla i wydobywa to, co już wcześniej było trudne w związku czy rodzinie.
Może być to teraz widoczne i odczuwalne zdecydowanie wyraźniej. Zauważamy iż po raz kolejny i to co gorsza w kryzysowej sytuacji, dzieje się coś znajomego.
Na przykład ważna dla nas osoba zachowuje się w szczególnie trudny sposób – np. znów jest nieczuła, nie podchodzi poważnie do naszych uczuć, jest niegodna zaufania, ciągle tylko czegoś wymaga, krytykuje itp.
Jeśli tego typu problemy były kłopotem wcześniej, obecnie z dużym prawdopodobieństwem będą bardziej obecne i odczuwalne w relacjach.
Po drugie wszyscy jesteśmy w sytuacji podwyższonego napięcia, niepokoju, niepewności.
Stres sprawia, że gorzej mentalizujemy, czyli mniej jesteśmy w stanie korzystać z funkcji mózgu potrzebnych by regulować własne emocje i rozumieć złożone międzyludzkie relacje.
Jesteśmy wtedy narażeni na to, że będziemy momentami odbierać rzeczywistość i działać raczej pod wpływem :
Po trzecie wszystkie relacje mają swoją dynamikę zbliżania się i oddalania.
Ludzie żyjąc w związkach i rodzinach codziennie wychodzą do pracy, na spotkania ze swoimi znajomymi, na zakupy itp. Następnie wracają do domu, opowiadają sobie o tym jak im minął dzień. Może zdążyli zatęsknić już za sobą nawzajem i są ciekawi, co u drugiej osoby.
Teraz mamy mniejszą szansę na regulowanie tej dynamiki i własnej przestrzeni w relacjach. Każdy z nas różni się przecież w zakresie tego ile potrzebuje kontaktu, a ile dystansu.
Co możemy zrobić dla samych siebie i dla naszych ważnych relacji w obliczu tej trudnej sytuacji?
Być może jesteśmy w stanie wymyślić jak zadbać o własną przestrzeń w relacji?
Czyli jak spędzić nieco czasu samemu, jak dać taką możliwość również partnerowi?
Nie oczekujmy od siebie, że będziemy szczęśliwi będąc ze sobą w kontakcie 24 h na dobę. Sprawdźmy, czy nie potrzeba nam czasu dla samych siebie, zanim dojdzie do konfliktów i myślenia, że jednak małżeństwo lub związek okazał się nieudany. Nie traktujmy też tego kryzysowego czasu jako ostatecznego dowodu na to, że jest między nami źle. W takim czasie lepiej zmobilizować swe siły by rozumieć potrzeby swoje i innych, rozmawiać, łagodzić nieuniknione konflikty, a nie je nasilać.
Magister psychologii o specjalności klinicznej: psychoterapia oraz psychologia pracy: doradztwo personalne, w Instytucie Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Absolwentka podyplomowego, 4-letniego Studium Psychoterapii Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie (ośrodek szkolący rekomendowany przez Sekcję Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz atestowany przez Sekcję Naukową Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego).
W Humani prowadzi konsultacje, psychoterapię indywidualną krótko i długoterminową.
Świat w ostatnich dniach bardzo szybko się zmienia. Wokół nas trwa pandemia koronawirusa i mało kto przewidywał, że rozwinie się ona tak szybko i że poprzestawia naszą rzeczywistość na taką skalę. Skalę której dokładnych rozmiarów na razie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Możemy więc mówić o kryzysie naszej rzeczywistości. Jak sobie z nim radzić w naszym najbliższym otoczeniu?
Chodzi mi m.in. o nasze głowy, bo to z nimi jesteśmy w kontakcie przez 24 godziny na dobę, na dobre i na złe. I to one w pierwszej kolejności tworzą środowisko w którym żyjemy. To co się dzieje w naszym wewnętrznym świecie przekłada się później na nasze funkcjonowanie w domu, pracy czy kontakty osobiste.
Spróbuję ugryźć ten temat psychologicznie. Najpierw krótka wycieczka do teorii.
Psychologowie i psychoterapeuci od dawna uważają (mimo początkowych rozbieżności dzisiaj już właściwie wszyscy się z tym zgadzają), że głowę człowieka zamieszkują treści które można podzielić na dwie grupy: świadome i nieświadome. Czasami psychikę porównuje się np. do tafli wody. To co pod nią, bardziej niejasne i ukryte, stanowi nieświadomą część naszego życia psychicznego. Jest często automatyczne i nie podlega refleksji. Możemy np. powiedzieć „Włącza mi się program takiego zachowania”, albo „Nie wiem czemu tak się czuję” lub nawet „Nie wiem co czuję”. To co powyżej powierzchni jest dla nas jaśniejsze i łatwo możemy skierować w te miejsca światło uwagi. Dzięki temu możemy np. przemyśleć swoje plany, porozmawiać o świadomych pragnieniach i zaspokajać świadome potrzeby.
Co wypełnia głowę każdego z nas? Pełno różnych zjawisk. Myśli, uczucia, procedury zachowań, pragnienia, impulsy, marzenia, plany, wspomnienia, odruchy to tylko niektóre z nich.
Te wszystkie elementy łączą wzajemne stosunki. Dziwnie brzmi? Ja to sobie wyobrażam trochę jak sytuację polityczną między sąsiadującymi ze sobą państwami.
Niektóre z nich żyją w zgodzie i wzajemnym zrozumieniu, a inne w konflikcie.
I tu wracamy do rzeczywistości w której się wszyscy – nie z własnego wyboru – znaleźliśmy. Bo dopóki wszystko wokół kręci się po staremu, czyli w sposób do którego zdążyliśmy przywyknąć to i nasze głowy działają zgodnie z jakimś przyjętym wcześniej kompromisowym schematem. Czujemy się po prostu sobą. W znanej rzeczywistości łatwiej podejmować decyzje i poczuć się bezpiecznie.
W naszej obecnej rzeczywistości sytuacja bardzo szybko się zmienia. Nie wszystko jest tak samo jak kiedyś. Np. nagle spędzamy całe dni w domu, kiedy jeszcze wczoraj zdążyliśmy „załatwić tysiąc spraw na mieście”. Zaczynamy czuć się inaczej, myśleć inaczej i inaczej się zachowujemy bo znana dotąd rzeczywistość staje się nieznana i niepewna. Nie mamy przygotowanego planu działania. Podobnie nasze mózgi. To powoduje silny wzrost emocji i ich dominację nad pozostałymi mieszkańcami w mózgu.
Współczesne badania pokazują, że często w takiej sytuacji mózg dokonuje zmiany trybu pracy z bardziej świadomego, wolniejszego i refleksyjnego na tryb przetrwania który wykorzystuje przede wszystkim dużo szybsze nieświadome automatyzmy. Jest to związane z silnym wzrostem poziomu emocji, często lęku i złości. Do głosu bardziej niż wcześniej dochodzą nasze różne sposoby widzenia i radzenia sobie ze światem znane z przeszłości. U jednych może to być wzmożona potrzeba opieki ze strony „kogoś silniejszego” co przy jednoczesnym widzeniu siebie jako słabego wywołuje kłopoty z decyzyjnością. U innych silny lęk i chęć ucieczki (odcięcia się) skłania do zakopania się pod koc i przetrwania trudnej sytuacji oglądając seriale lub znieczulając się używkami. A u jeszcze innych do głosu dochodzi tryb walki związany z chęcią ataku i pokonania „wroga”.
To co często wywołuje kłopoty wynika z faktu, że znane z przeszłości tryby funkcjonowania mózgu często nie przystają do bieżącej sytuacji. Mimo to pozostają sztywne i dominujące. Inaczej mówiąc moja głowa prędzej będzie zakrzywiała obraz świata i mnie samego dostosowując je do tego co znam z przeszłości niż odwrotnie. Nie zmieni więc sposobu funkcjonowania pod wpływem nowych informacji. Np. w sytuacji gdy nikt mnie nie atakuje, mój mózg może przypisać wrogie cechy przypadkowej osobie w sklepie w którym właśnie zabrakło ważnych dla mnie produktów bo kiedyś musiałem się nauczyć walczyć o swoje w sytuacji jakiegoś rodzaju niedostatku. Może to dotyczyć zarówno braku dóbr fizycznych (pożywienie, ubrania) jak i psychicznych takich jak np. opieka czy uwaga ze strony ważnych osób w dzieciństwie. Żyjemy ze śladem tych niedoborów zapisanych w mózgu i nosimy je w sobie po dziś dzień. Dlatego tak szybko uruchamiają się w naszych głowach przeszłe schematy postępowania gdy wokół zachodzą nagłe zmiany. Po prostu mamy je przez cały czas pod ręką, tylko schowane pod powierzchnią wody.
Nieadekwatne używanie przeszłej wiedzy utrudnia podejmowanie najlepszych dla nas decyzji, adaptację do nowej sytuacji, regulowanie własnego nastroju oraz dbanie o siebie i innych. Ponieważ hamujemy refleksyjność i działamy bardziej pod wpływem impulsu, możemy mówić i robić rzeczy których później będziemy żałowali. Możemy też popadać w silne, nieprzyjemne stany emocjonalne związane z przeszłymi traumatycznymi sytuacjami. Przy wysokim poziomie lęku nasze myśli będą pędzić jak szalone i wchodzić na zaskakujące ( i często niekomfortowe) dla nas tory. Przy współwystępujących wtedy kłopotach z koncentracją utrudnia to pracę i odnalezienie się w nowej rzeczywistości.
Co więc możemy zrobić żeby sobie pomóc?
Zwracajmy uwagę na swoje myśli i uczucia.
Co czuję?
Co myślę?
Czego chcę?
Co jest dla mnie najważniejsze?
Z jakiego powodu mogę tak myśleć?
Z jakiego powodu mogę tak się czuć?
Pamiętajmy, że to nie jest zwyczajna sytuacja i w związku z tym możemy czuć się przestraszeni, przybici, samotni czy wściekli. Możemy mieć różne nietypowe myśli czy pragnienia. Kiedy nazwiemy wprost co się dzieje w naszych głowach łatwiej sobie to uporządkować i wrócić do równowagi.
Urealnianie sytuacji czyli rozumienie co się dzieje w głowach innych osób oraz wokół mnie.
Kiedy to tylko możliwe sprawdzajmy co osoby wokół nas naprawdę myślą i czują. Często pomóc może rozmowa o tym. Pamiętajmy, że nasze głowy w kryzysowej sytuacji zmieniają odbiór rzeczywistości i często prowadzą nas na manowce.
Warto też łapać kontakt z rzeczywistością poprzez odnoszenie się do faktów.
Co faktycznie się dzieje?
Z czym mam problem?
Co jest najważniejsze, a co może poczekać?
Niektórym w takich sytuacjach pomaga pisanie.
Można też pytać innych o opinię, np. odnośnie swojej sytuacji. Można zwrócić się po pomoc kiedy sami nie dajemy rady.
Obniżenie poziomu emocji
Świadome zwrócenie uwagi na niektóre emocje pomaga w ich obniżaniu. Tak jest np. z lękiem. Można zadać sobie pytanie czego się boję? Gdzie w ciele czuję objawy lęku?
Pomaga też rozmowa z sensowną drugą osobą przy której czujemy się bezpiecznie oraz która potrafi nas zrozumieć, czyli wejść w nasze buty. Jeśli znamy taką osobę, to będzie łatwiej radzić sobie z emocjami we dwójkę niż samemu. Często wystarczy obecność i rozmowa. Z resztą nie dotyczy to tylko lęku. Rozmowa z innymi i ustalenie co, do kogo i dlaczego czuję pomaga lepiej radzić sobie z uczuciami.
Doraźnie zawsze warto uprawiać sport lub wykonać jakiś inny wysiłek fizyczny które obniżają napięcie. Ciało i umysł są ze sobą ściśle połączone poprzez nasz układ nerwowy. Dbając o ciało i jego ruch obniżamy napięcie emocjonalne. Dbając o swoją psychikę obniżamy napięcie w ciele. Ma to pozytywny skutek na różnego rodzaju napięciowe bóle mięśni, kręgosłupa, czy migrenowe które mogą nam towarzyszyć w domowej kwarantannie.
Wiele osób korzysta z technik medytacyjnych lub relaksacyjnych.
I pamiętajmy, obecna sytuacja wcześniej czy później się skończy. To jak sobie z nią poradzimy w dużej mierze będzie zależeć od kondycji psychicznej naszej i naszych bliskich. Dbajmy więc o siebie i innych zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Trzymam za nas kciuki.
Absolwent psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiów trenerskich na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu i Studium Psychoterapii oraz Szkoły Psychoterapii Grupowej w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie.
Obecnie pracuje w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym w Jarosławcu, prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową w poradni leczenia uzależnień w Środzie Wielkopolskiej oraz w Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. W Pracowni HUMANI prowadzi konsultacje oraz psychoterapię indywidualną i grupową.
Przebywanie bez przerwy całej rodziny w domu stawia większość z nas w specyficznej sytuacji. Najbardziej odbiega ona od codzienności w rodzinach, w których dzieci były pod opieką żłobków, przedszkoli i szkół, a rodzice zajmowali się sprawami zawodowymi. Szansa na spotkanie całej rodziny pojawiała się więc po południu, wieczorem czy w weekendy. Teraz „weekend” trwa cały czas.
Dla jednych to spełnienie marzeń. Wreszcie rodzina jest razem, jak w wakacje, i można wszystko robić wspólnie. Razem gotować, sprzątać, grać w gry, rozmawiać do woli i poleniuchować wspólnie na kanapie. Dla małych dzieci, które potrzebują bliskości rodziców to dobry czas na wysycenie tej potrzeby.
Dla innych to „koniec świata”. Wszyscy się do wszystkiego wtrącają. Mama się czepia o porządek, tata znów ustawia wszystkim plany i każe się uczyć. Tak często odbierają przymusowe bycie w domu nastolatki. Ich potrzebą jest odizolowanie się, spędzanie czasu we własnym świecie (w swoim pokoju z telefonem w ręce).
Dla rodziców pracujących zdalnie i jednocześnie opiekujących się małymi dziećmi sytuacja jest szczególnie trudna. Z jednej strony chcą być w kontakcie on-line ze swoim pracodawcą i wykonywać powierzone im zadania. Z drugiej strony są przecież w domu, z dziećmi, które zazwyczaj nie potrafią zająć się same sobą przez 8 godzin i dla których trudne jest zrozumienie tego , że „mama i tata są w pracy”. Jak to w pracy -skoro siedzą właśnie z laptopem na kanapie ? Rodzice z kolei nie mają pomysłu na zajęcie dla potrzebujących uwagi maluchów, bo ile można włączać im bajki? No i tym razem nie można ściągnąć na ratunek dziadków…. Już nawet na plac zabaw nie bardzo można pójść.
Każdy może mieć inne potrzeby bycia blisko czy w samotności. Mogą się też one zmieniać w miarę upływu dni „na kwarantannie”.
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w szkołach wszystkich poziomów, przedszkolach, poradniach specjalistycznych, szpitalu, organizacjach pozarządowych i uniwersytecie. Obecnie jest psychologiem szkolnym w gimnazjum.
W pracowni Humani zajmuje się:
Absolwentka Psychologii na UAM w Poznaniu, pracuje w nurcie systemowym. Posiada doświadczenie w pracy z rodzinami, w których dzieci przeżywają trudności adaptacyjne, w kontaktach z rówieśnikami, radzeniu sobie z “trudnymi” emocjami (lękiem, złością, smutkiem), na trudności reagują objawami psychosomatycznymi, nie przestrzegają zasad społecznych.
W ramach swojej pracy prowadzi:
Psychologiczny zoom. Rodzina w przybliżeniu, rodzina w oddaleniu.
Wielu z nas, zdecydowana większość, w sytuacji kryzysu poczyniła zapasy spożywcze i środków czystości. Niektórzy leków czy gotówki. W tych okolicznościach nie zapominajmy także o zgromadzonych w rodzinie zasobach psychologicznych.
Każdy je ma
Proponujemy krótkie ćwiczenie – możecie wykonać je sami, z dzieckiem albo z całą rodziną. Usiądźcie razem i spróbujcie przypomnieć sobie jakieś trudne zdarzenie z przeszłości. Ważne, aby dotyczyło ono sytuacji z którą – mimo że była trudna, udało się Wam poradzić. Może to była zmiana planów wakacyjnych związana z chorobą kogoś z rodziny? Może ulubiony kolega zmienił szkołę, przeprowadził się? A może wy przeprowadzaliście się i nie wszystkim się to na początku podobało?
Zastanówcie się wspólnie, co wtedy pomogło wam poradzić sobie, wyjść z kryzysu? Może szybkość reagowania albo stanowczość. Może był to optymizm albo siła fizyczna? Może rozmowa albo wypłakanie się? To ważne, by przypomnieć sobie, co to było. Możecie nawet zapisać każdą z tych „sił” na osobnej karteczce. Z dzieckiem możecie w waszym mieszkaniu poszukać symboli jego zasobów. Klamerka, klocek, koralik, kamyk- każda rzecz może oznaczać co innego. Zapakujcie te wszystkie dobra do woreczka albo małej torebki i połóżcie na dziecięcej półce. W różnych momentach możecie dokładać nowo odkryte zasoby do woreczka, w trudnych chwilach zastanówcie się wspólnie, po który z zasobów dziecko może sięgnąć.
Zasoby zewnętrzne i wewnętrzne
Zasoby zewnętrzne to wszystko, po co możemy sięgnąć w naszym otoczeniu. Głównie chodzi o innych ludzi. Koleżanka nam doradzi, bo zna się na systemie bankowym, rozmowa z mamą uspokoi i natchnie optymizmem, rozmowa z przyjacielem uświadomi, że nie jesteśmy sami. Zasoby zewnętrzne to też środki, którymi dysponujemy (pieniądze, mieszkanie, dom, kawałek ziemi, drogocenne zbiory, możliwości szkolenia się…)
Zasoby wewnętrzne to cechy charakteru, umiejętności i cechy wyglądu. Potrafię grać na instrumencie, znam język niemiecki, jestem pracowita, jestem szybki, mam dużo fizycznej siły, atrakcyjnie się ubieram, jestem szczupły, potrafię ugotować pyszny obiad…
Jest ich tysiące. Zasoby nie znikają, czasami o nich tylko zapominamy. Dziś znów możemy po nie sięgnąć.
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w szkołach wszystkich poziomów, przedszkolach, poradniach specjalistycznych, szpitalu, organizacjach pozarządowych i uniwersytecie. Obecnie jest psychologiem szkolnym w gimnazjum.
W pracowni Humani zajmuje się:
Absolwentka Psychologii na UAM w Poznaniu, pracuje w nurcie systemowym. Posiada doświadczenie w pracy z rodzinami, w których dzieci przeżywają trudności adaptacyjne, w kontaktach z rówieśnikami, radzeniu sobie z “trudnymi” emocjami (lękiem, złością, smutkiem), na trudności reagują objawami psychosomatycznymi, nie przestrzegają zasad społecznych.
W ramach swojej pracy prowadzi:
Rodzina w przybliżeniu, rodzina w oddaleniu – cykl o rodzinie i dzieciach.
Obecna sytuacja pandemii powoduje, że wiele rodzin znajduje się w nowej, nieznanej wcześniej sytuacji. Niepokój, poczucie zagrożenia, odizolowanie, konieczność nieustającego przebywania razem wyzwalają uczucia o dużej sile, wzbudzają zachowania, których nie obserwowaliśmy wcześniej. Zaskakują. Wiele z nich można wyjaśnić powołując się na wiedzę psychologiczną. Gdy wiemy i rozumiemy więcej, świat staje się bardziej przewidywalny i mniej groźny.
Gdy coś się zmienia wokół nas, musimy uruchomić swoje umiejętności adaptacyjne. Od narodzin każdy z nas miał wiele takich zdarzeń, które wymagały przystosowania się do nowych okoliczności. Wiele z nich było przewidywalnych, jak na przykład pójście do przedszkola czy szkoły. Część związana była z normalnym życiem rodziny np. przeprowadzka, pojawienie się kolejnego dziecka w rodzinie. Na te wydarzenia mogliśmy się jakoś przygotować, rozpoznać i oswoić. Gdy byliśmy dziećmi – rodzice tłumaczyli nam świat. Z ich relacji dowiedzieliśmy się, o co warto zabiegać, a czego trzeba koniecznie unikać. To, oraz własne doświadczenia powtarzane dzień po dniu, pozwalało się nam odnajdywać w zmieniającym się świecie.
Dzisiejsza sytuacja epidemii należy do nieprzewidywalnych zdarzeń losowych. W nich także jakoś każdy z nas się musi odnaleźć. Zaadaptować do nowej rzeczywistości. Co pomoże?
Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Doświadczenie zawodowe zdobywała pracując w szkołach wszystkich poziomów, przedszkolach, poradniach specjalistycznych, szpitalu, organizacjach pozarządowych i uniwersytecie. Obecnie jest psychologiem szkolnym w gimnazjum.
W pracowni Humani zajmuje się:
Im więcej otwartości, zaciekawienia i akceptacji dotyczącej sposobu przeżywania aktualnej sytuacji przez Twoje dziecko, tym lepiej.
Absolwentka Psychologii oraz Studiów Podyplomowych Przygotowania
Pedagogicznego dla Psychologów na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w
Poznaniu. Ukończyła szkolenie
z Psychoterapii Opartej na
Mentalizacji (MBT) oraz z Racjonalnej Terapii Zachowania (RTZ). Jest
absolwentką fizjoterapii na Uniwersytecie Medycznym im. K.
Marcinkowskiego w Poznaniu.
W Pracowni HUMANI prowadzi: